Dreszczowiec w Krakowie! Cracovia urwała się ze stryczka!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Jacek Bednarczyk / Mecz Cracovia - Górnik Zabrze
PAP / Jacek Bednarczyk / Mecz Cracovia - Górnik Zabrze
zdjęcie autora artykułu

W drugim piątkowym meczu 6. kolejki ekstraklasy Cracovia zremisowała z Górnikiem Zabrze 3:3, choć jeszcze do 85. minuty przegrywała 1:3! Pasy zaimponowały heroizmem, ale to nie może zatrzeć fatalnego wrażenia, jakie sprawiały przez całe spotkanie.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed tygodniem Cracovia była krok od pokonania Wisły w 194. derbach Krakowa, ale w ostatnich dziesięciu minutach Pasy wypuściły zwycięstwo z rąk i przegrały Świętą Wojnę 1:2. W piątek ekipa Michała Probierza częściowo zrehabilitowała się w oczach kibiców heroiczną walką i tak jak w miniony weekend straciła dwa punkty, tak teraz uratowała jedno "oczko", ale okoliczności, w jakich krakowianie doprowadzili do wyrównania, wzbudziły sporo kontrowersji, a decyzje a decyzje podejmowane przez sędziego Pawła Raczkowskiego w końcówce doprowadziły gości do istnej furii. Zabrzanie kończyli mecz w "10", a trener Marcin Brosz w pewnym momencie nie wytrzymał i wbiegł na boisko, za co arbiter wyrzucił go na trybuny.

Cracovia urwała się ze stryczka, ale nic nie wskazuje na to, by wywalczony w niesamowitych okolicznościach remis z Górnikiem mógłby być kamieniem węgielnym pod budowę mocnego zespołu. Owszem, Pasom należy się szacunek za heroizm, ale powiedzieć, że ich gra nie napawa optymizmem, to wystartować w konkursie na niedopowiedzenie roku. Na tym, co Cracovia zaprezentowała, nie można nic zbudować.

Po mocnym depnięciu na starcie sezonu Górnik wyhamował i dwa ostatnie mecze zremisował, ale i tak podszedł do piątkowego spotkania w lepszym nastroju niż gospodarze, którzy ponieśli trzy porażki z rzędu i znaleźli się tuż nad strefą spadkową. Podopieczni Marcina Brosza weszli w rolę faworyta i od pierwszego gwizdka zaatakowali Cracovię agresywnym pressingiem, ale nie udało im się zamknąć gospodarzy na ich połowie i już w 3. minucie słono zapłacili za wysokie ustawienie linii obrony. Mateusz Szczepaniak przejął piłkę w kole środkowym i od razu uruchomił prostopadłym podaniem Sergeia Zenjova. Zagranie Szczepaniaka rozerwało defensywę zabrzan, a Estończyk z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Tomaszem Loską. Zabrzanie na własnej skórze przekonali się o tym, jak groźną bronią dysponują - w pierwszych meczach sezonu taka akcja była ich znakiem firmowym.

Szybko strzelony przez Cracovię gol sprawił, że Górnik zaatakował jeszcze odważniej, ale też Pasy nie ograniczały się jedynie do obrony jednobramkowego prowadzenia. W pierwszej połowie mecz mógł się podobać, piłkarze obu drużyn łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich i nie zwlekali z podjęciem decyzji o oddaniu uderzenia, a do tego nie brakowało sytuacji, w których zawodnicy nie cofali nogi - to wszystko rekompensowało kibicom przeciętny poziom taktyczno-techniczny obu zespołów.

ZOBACZ WIDEO Michał Kucharczyk: Nie spuszczamy głów

Pasy odrobiły lekcję i nie pozwalały gościom na uruchamianie Igora Angulo podaniami z głębi pola, ale Górnik pokazał, że jest wszechstronnym zespołem i 38. minucie zaatakował Cracovię swoją drugą bronią - stałym fragmentem gry. Po centrze Rafała Kurzawy z rzutu rożnego piłka przeszyła pole bramkowe gospodarzy i dosłownie tuż sprzed linii bramkowej futbolówkę do siatki wbił Michał Koj. 24-latka miało zabraknąć w Krakowie z powodu urazu głowy, którego doznał w ostatnim meczu z Arką Gdynia, ale wystąpił w specjalnym ochronnym kasku i właśnie głową doprowadził do wyrównania. Obecność Koja oznaczała, że trener Brosz postawił na tę samą "11" co w pięciu poprzednich kolejkach, podczas gdy trener Probierz w tym sezonie jeszcze nie powtórzył wyjściowego składu.

Po wyrównaniu Górnik sunął do przodu jak walec i tuż przed przerwą dopiął swego. W 45. minucie Sandomierski zrobił wszystko, by uchronić Cracovię przed stratą gola "do szatni", ale pozostali zawodnicy Pasów tylko obserwowali, jak rywale bombardują ich bramkę. Najpierw Sandomierski wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam z Łukaszem Wolsztyńskim, po chwili w świetnym stylu obronił "główkę" Angulo, ale piłka trafiła raz jeszcze do pozostawionego bez opieki Wolsztyńskiego, który skleił futbolówkę na klatkę pierś i uderzył prosto z powietrza, nie dając bramkarzowi szans na interwencję. Gdy piłka zatrzepotała w siatce, Sandomierski nie zostawił suchej nitki na kolegach z zespołu, ale wszystko, co obrońcy Cracovii usłyszeli z ust bramkarza, usłyszeli w pełni zasłużenie.

Do Górnika należało ostatnie słowo przed przerwą i mogło należeć też pierwsze po zmianie stron. Nie minęła minuta drugiej połowy, a Wolsztyński z dziesięciu metrów uderzył tuż obok dalszego słupka bramki gospodarzy. O ile w pierwszej połowie Pasy jeszcze były równorzędnym partnerem dla zabrzan, to po przerwie plan na mecz miał tylko jeden zespół - gości. Cracovia w sposobie konstruowania akcji przeniosła się w czasie do piłkarskiej epoki kamienia łupanego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Covilo i Szczepaniak wykonali więcej wyskoków do piłki niż sprintów. Piotr Świerczewski byłby dumny z tak grającej Cracovii - piłkarze Pasów cierpliwie i z dużą konsekwencją realizowali jego słynną taktykę: "Adams, na chaos!".

Górnik z premedytacją oddał Cracovii inicjatywę. Ze słanymi z uporem maniaka długimi podaniami goście łatwo sobie radzili, a gdy Pasy z rzadka podejmowały próbę skonstruowania akcji na miarę zespołu ekstraklasy, zabrzanie czekali na błąd rywali. Pomyłek krakowian nie brakowała, a ta, której dopuścił się w 71. minucie Piotr Malarczyk, zasługuje na miano boiskowego kryminału. Tuż przed linią środkową obrońca Cracovii stracił piłkę na rzecz Rafała Wolsztyńskiego, a ten momentalnie zabrał się z nią w stronę bramki i pokonał Sandomierskiego, nic nie robiąc sobie z towarzystwa Ołeksij Dytiatjewa.

Malarczyk podał Wolsztyńskiemu gwóźdź, który ten wbił do trumny Pasów, a po chwili pomocnika grabarza Cracovii wyraźnie palcem wskazał trener Michał Probierz. Szkoleniowiec ściągnął z boiska Malarczyka, ale w jego miejsce nie wprowadził zawodnika ofensywnego, lecz innego stopera - Michała Helika. Probierz upokorzył Malarczyka, ale manewr ten miał też jednak pozytywny dla Pasów efekt uboczny, bo w 83. minucie Helik wywalczył rzut karny, który na kontaktowego gola zamienił Krzysztof Piątek.

Gdy wydawało się, że nic więcej z chaosu, do którego na boisku doprowadzili gospodarze, już się nie urodzi, Adam Wolniewicz sfaulował w polu karnym Dytiatjewa, a "11" pewnym strzałem pod poprzeczkę wykorzystał Piątek. Wolniewicz został za ten faul ukarany drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, ale Górnik kończył mecz nie tylko bez niego, ale też bez trenera Brosza, który po faulu Jakuba Wójcickiego na Szymonie Żurkowskim wbiegł wściekły na boisko, za co sędzia Paweł Raczkowski wyrzucił go na trybuny.

Cracovii należą się brawa za skuteczny pościg za remisem, ale gwizdy, którymi kibice przez większość spotkania kwitowali jej grę, nie wzięły się znikąd. Podopieczni Michała Probierza postawili na prosty, by nie powiedzieć: prostacki, futbol. Tym razem udało im się zdobyć punkt, ale nie jest to coś, po co kibice przychodzą na stadion, a zdobycz punktowa Pasów nie rekompensuje fanom wątpliwej przyjemności oglądania takich widowisk - po sześciu kolejkach Cracovia ma na koncie tylko pięć punktów. Przypadek nie może być znakiem rozpoznawczym projektu, który sygnuje swoim nazwiskiem trener Probierz.

Cracovia - Górnik Zabrze 3:3 (1:1) 1:0 - Zenjov 3' 1:1 - Koj 39' 1:2 - Łukasz Wolsztyński 45' 1:3 - Rafał Wolsztyński 71' 2:3 - Piątek (k.) 85' 3:3 - Piątek (k.) 90+3'

Składy:

Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Jakub Wójcicki, Piotr Malarczyk (79' Michał Helik), Ołeksij Dytiatjew, Lennard Sowah - Sergei Zenjov, Miroslav Covilo, Szymon Drewniak, Jaroslav Mihalik (64' Javi Hernandez) - Mateusz Szczepaniak (69' Mateusz Wdowiak), Krzysztof Piątek.

Górnik: Tomasz Loska - Adam Wolniewisz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj - Rafał Kurzawa, Szymon Żurkowski - Damian Kądzior (62' Rafał Wolsztyński), Rafał Kurzawa, Łukasz Wolsztyński (66' Marcin Urynowicz) - Igor Angulo (80' Szymon Matuszek).

Żółte kartki: Sowah, Dytiatjew (Cracovia) oraz Żurkowski, Wolniewicz, Rafał Wolsztyński, Loska, Wieteska, Suarez (Górnik).

Czerwona kartka: Wolniewicz /90+2' za dwie żółte/ (Górnik).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 8346.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Michał Probierz utrzyma się w Cracovii do końca rundy jesiennej?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (11)
avatar
adamo rybnik
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Górnik - Sędzia 3:3 :)  
avatar
Pan Fado
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Boniek szmato, co Ty na to  
avatar
Waldemar Kowalski
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jeśli tak ma wyglądać sprawiedliwość w Ekstraklasie to już lepiej nie grać meczów tylko rzucać kostkami kto więcej ten wygrywa. Sędzia wygrał mecz.  
avatar
kta8
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
heroizm Cracovii ?!! chyba sędziego. zeszły sezon ustawili , teraz drukują od początku Mam w d...e taką lige !!!  
Miroslaw Tomasz Ptak
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
to nie Craxa urwała się ze stryczka tylko raczkowski ustawił mecz