Katowiczanie prowadzili w tym meczu już 2:0, ale później dali sobie strzelić pierwszemu spadkowiczowi z Nice 1. ligi trzy gole. Drużyna Jerzego Brzęczka miała fatalny tydzień, w trakcie którego w trzech spotkaniach nie zdobyła ani jednego punktu. Kluczbork wygrał pierwszy mecz na wyjeździe w tym sezonie.
GKS by liczyć się jeszcze w rywalizacji o upragnioną promocję na najwyższy szczebel rozgrywek musiał wygrać trzy pozostałe do końca sezony spotkania i liczyć na potknięcia Zagłębia oraz Chojniczanki. W taki scenariusz nie wszyscy jednak wierzyli, bowiem w sobotnie popołudnie na Bukowej pojawiło się znacznie mniej ludzi niż zwykle. Nawet Blaszok był zapełniony co najwyżej w 40 procentach.
Podopieczni trenera Brzęczka zaczęli mecz ze sporym animuszem i po nieco ponad kwadransie prowadzili już 2:0. Najpierw po prostopadłym podaniu Grzegorza Goncerza swojego siódmego gola w tym sezonie strzelił Serb Andreja Prokić, a później wślizgiem do siatki piłkę skierował młodzieżowiec Kamil Jóźwiak wypożyczony do GieKSy z Lecha Poznań.
Zadowoleni z prowadzenia gospodarze oddali inicjatywę drużynie z Kluczborka, która atakowała coraz groźniej. Dominik Kościelniak w dogodnej sytuacji strzelił słabo i niecelnie, a Paweł Kubiak najpierw uderzył nad spojeniem słupka z poprzeczką, ale gdy dokładnym dośrodkowaniem z lewej strony obsłużył go Kamil Nitkiewicz z bliska głową pokonał Sebastiana Nowaka.
Po przerwie MKS poszedł za ciosem i już w trzeciej minucie II połowy doprowadził do wyrównania. Wprowadzony chwilę wcześniej na boisko rezerwowy Tomasz Swędrowski podał do Adama Orłowicza, a prawy obrońca gości zachował się w polu karnym jak rasowy snajper i spokojnie skierował piłkę do bramki.
Dopingowali przez swoich kibiców katowiczanie atakowali i starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale niewiele z tego wynikało. Gospodarzom nie można było odmówić ambicji, lecz dogodnych sytuacji strzeleckich brakowało. Dopiero w końcówce po szybkiej kontrze bliski szczęścia był Tomasz Foszmańczyk.
Znacznie groźniejsze były kontry gości. Po jednej z nich pięknym strzałem z dystansu popisał się najskuteczniejszy zawodnik Kluczborka Rafał Niziołek i tylko kapitalna interwencja Nowaka uratowała GKS. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry strzałem z niemal połowy boiska zwycięskiego gola zdobył Swędrowski wykorzystując fatalne zachowanie Nowaka, który najpierw pobiegł pod bramkę MKS, a później zamiast szybko wracać wdał się w walkę z zawodnikami gości na środku boiska.
Spadkowicz z Kluczborka z honorem żegna się w I ligą. Schodzących do szatni piłkarzy GKS żegnały natomiast gwizdy i bluzgi kibiców, z których okrzyki „Zero ambicji” był jednym nadającym się do zacytowania.
GKS Katowice – MKS Kluczbork 2:3 (2:1)
Bramki 1:0 Andreja Prokić (12), 2:0 Kamil Jóźwiak (17), 2:1 Paweł Kubiak (39), 2:2 Adam Orłowicz (48), 2:3 Tomasz Swędrowski (90+4)
Sędziował Karol Rudziński (Olsztyn)
Widzów 2.000
Żółte kartki Jóźwiak, Wołkowicz (GKS) – Niziołek, Nitkiewicz, Swędrowski (MKS)
Katowice S. Nowak – Czerwiński (80. Mandrysz), Kamiński, Pielorz, D. Abramowicz – Foszmańczyk, Zejdler (43. Wołkowicz), Kalinkowski, Jóźwiak – Prokić, Goncerz (69. Lebedyński).
Kluczbork Wnuk – Orłowicz, Gierak, Brodziński, Nitkiewicz – Kościelniak (77. Essam), Niziołek, Deja (46. Swędrowski), Załęcki, Kubiak (89. Kwaśniewski) – Kojder.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?