Chrobry zdeklasował MKS Kluczbork. Maciej Górski czarnym snem beniaminka

Drużyna z Głogowa poprawiła sobie humory zwycięstwem 5:1 z MKS Kluczbork. Nie wskazuje na to wynik, ale spotkanie było długo wyrównane. Przełomowa okazała się czerwona kartka dla Bartosza Brodzińskiego.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Chrobry Głogów pożegnał się z własnym stadionem na długie miesiące. Piłkarzom zależało, by spiąć klamrą udaną jesień. Głogowianie byli w tym czasie liderem, wygrali derby z Miedzią Legnica, a nawet zaczęli być wymieniani wśród kandydatów do awansu. Przegrali jednak dwa poprzednie mecze, co zamazywało wesoły obraz. 5:1 - to wynik, który w pełni poprawił humory całemu środowisku piłkarskiemu w Głogowie.

Prowadzenie dla Chrobrego uzyskał w 15. minucie Maciej Górski. Ten sam napastnik skierował piłkę dwukrotnie do bramki MKS Kluczbork w meczu inaugurującym sezon. W sobotę poprawił się i zrobił to trzy razy. Górski ma na koncie osiem goli i wrócił do czołówki klasyfikacji strzelców, a większość z nich wbił jednemu klubowi. Napastnik został jednym z największych koszmarów beniaminka w sezonie.

Zanim Górski kontynuował popis goście wyrównali na 1:1 pięknym strzałem Rafała Niziołka. Widowisko było dość wyrównane. Przeważał optycznie Chrobry, ale goście potrafili zrewanżować się atakiem. Przełomowa była 64. minuta, od której MKS musiał grać w osłabieniu. Do szatni powędrował przedwcześnie Bartosz Brodziński po drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartce.

Ekipa z Kluczborka nie potrafiła dowieźć remisu do końca. Ba, straciła aż cztery gole. Poza wspomnianym Górskim na listę strzelców wpisali się Łukasz Szczepaniak oraz Mateusz Hałambiec. Co ciekawe, tuż przed kanonadą gospodarzy Niziołek miał szansę, by wyprowadzić MKS na prowadzenie 2:1, a spudłował minimalnie. Kto, wie jak potoczyłoby się zakręcone starcie, gdyby trafił.

- Do pewnego momentu nic nie wskazywało, że przegramy tak wysoko - zaznaczył Andrzej Konwiński, trener MKS Kluczbork. - Mieliśmy dwie sytuacje podbramkowe grając w osłabieniu. Raz świetnie obronił bramkarz, a raz Niziołek chybił. Do głosu doszli gospodarze, a mecz posypał się jak domek z kart. Zabrakło nam mocy, żeby go wyciągnąć. Musimy to przeanalizować i przemyśleć, co zrobić, aby za tydzień zapunktować.

Po tym spotkaniu wiadomo już, beniaminek zostanie na zimę w dolnej połowie tabeli. Chrobry prawdopodobnie będzie na górze. Przed drużynami ostatni w tym roku mecz o stawkę.

- Z MKS przegraliśmy kiedyś bardzo wysoko 0:4 i w każdym ambitnym człowieku siedzi takie spotkanie - przypomniał Ireneusz Mamrot, trener Chrobrego. - Mam kilku zawodników, którzy pamiętają tamtą porażkę. Cieszą się więc z rewanżu za to, co miało miejsce trzy lata temu. Cieszymy się takim pożegnaniem stadionu, a rozmiar zwycięstwa jest rekordowy od czasu awansu do I ligi.

Chrobry Głogów - MKS Kluczbork 5:1 (1:1)
1:0 - Maciej Górski 15'
1:1 - Rafał Niziołek 35'
2:1 - Maciej Górski 76'
3:1 - Maciej Górski 80'
4:1 - Łukasz Szczepaniak 82'
5:1 - Mateusz Hałambiec 89'

Chrobry: Karol Szymański - Robert Pisarczuk (46' Damian Sędziak), Damian Byrtek, Łukasz Bogusławski, Adam Samiec - Michał Ilków-Gołąb, Patryk Malinowski (61' Mateusz Hałambiec), Marcel Gąsior (71' Michał Michalec), Karol Hodowany - Łukasz Szczepaniak - Maciej Górski.

MKS: Grzegorz Wnuk - Adam Orłowicz, Paweł Gierak, Bartosz Brodziński, Kamil Nitkiewicz (46' Łukasz Uszalewski) - Piotr Kasperkiewicz, Sebastian Deja - Rafał Niziołek, Marcin Nowacki, Robert Brzęczek (84' Marcin Tomaszewski) - Michał Kojder (64' Piotr Giel).

Żółte kartki: Bogusławski, Szymański, Hodowany (Chrobry) oraz Kojder, Kasperkiewicz, Brodziński (MKS).

Czerwona kartka: Brodziński (MKS) /67' - za drugą żółtą/

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×