Mecz nie mógł zachwycić. Oczywiście ambicji i zaangażowania nie można obydwu zespołom odmówić. Składnej gry jednak nie było, co można jednak zrozumieć, bo nie sprzyjała jej nierówna murawa.
MKS nigdy w przeszłości we wcześniejszych czterech rozegranych meczach nie wygrał na stadionie Rozwoju. Zła seria została przerwana. Nasz zespół ma już 19 punktów i odskakuje zespołom od strefy spadkowej.
- Zawsze z tego stadionu wyjeżdżałem z dużym niedosytem - mówił szkoleniowiec kluczborskiej drużyny Andrzej Konwiński. - Wreszcie jest inaczej, choć nie ma co popadać w jakiś huraoptymizm. Zagraliśmy bowiem słabo. W takich okolicznościach sztuką jest wygrać. Graliśmy w tym sezonie zdecydowanie lepsze mecze, których nie wygrywaliśmy. Punkty są najważniejsze, a o reszcie wypada zapomnieć, choć nie ma co ukrywać, że cieszy, że w drugim meczu z rzędu nie tracimy gola, a licząc cztery ostatnie kolejki straciliśmy tylko jednego.
Jest taka piłkarska prawda, że w futbolu suma szczęścia równa się zero. Stałym elementem gry są też pomyłki sędziów. W tym spotkaniu w kontrowersyjnych sytuacjach sędzia dwa razy podjął decyzję na korzyść MKS-u.
W 26. min po starciu z Wenezuelczykiem Raulem Gonzalezem w polu karnym gospodarzy upadł Kamil Nitkiewicz. Arbiter ma ułamki sekund na podjęcie decyzji. Z trybun wyglądało, że ten faul był bardzo wątpliwy. Obejrzany w przerwie zapis video wyraźnie już wskazywał, że o przewinieniu defensora gospodarzy nie było mowy. Jedenastkę pewnie wykorzystał Rafał Niziołek.
- Czekałem niemal do ostatniej chwili na ruch bramkarza - mówił Niziołek. - Widziałem, że idzie w swoją lewą stronę, więc uderzyłem w przeciwną.
Swoje prowadzenie MKS mógł podwyższyć w 61. min. Wówczas w dogodnej sytuacji znalazł się Michał Kojder. Tym razem jednak ten znany z dobrej gry głową nasz zawodnik uderzył zbyt lekko.
Zdecydowanie więcej okazji mieli gospodarze. Dwa razy fatalnie kiksował ich napastnik Sebastian Gielza. W 52. min zamiast do siatki trafił w poprzeczkę, a w 58. min nawet nie skierował piłki w kierunku, w którym powinien.
Katowiczanie mieli jeszcze wielkie pretensje do arbitra w 89. min, kiedy to w polu karnym MKS-u upadł Gielza. Tym razem gwizdek sędziego na szczęście dla naszego zespołu milczał.
Rozwój Katowice - MKS Kluczbork 0-1 (0-1)
0-1 Niziołek - 27. (karny)
Rozwój: Raniowski - Gonzalez, Kopczyk, Menzel, Mielnik - Tkocz, Cholerzyński, M. Gałecki (62. Kozłowski), Wróbel, Kun (64. Balogun) - Gielza. Trener Mirosław Smyła.
MKS: Pogorzelec - Orłowicz, Ganowicz, Brodziński, Uszalewski - Niziołek, Kasperkiewicz, Nowacki (67. Swędrowski), Kojder (67. Arian), Nitkiewicz - Kowalczyk (80. Giel). Trener Andrzej Konwiński.
Sędziował Mateusz Złotnicki (Lublin). Żółte kartki: Gonzalez, Kopczyk, M. Gałecki, Kozłowski, Wróbel - Pogorzelec, Kasperkiewicz, Swędrowski. Widzów 500.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?