PGNiG Superliga: dreszczowiec w Kaliszu. Energa MKS z przełamaniem

Energa MKS może cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w sezonie. Kaliszanie po emocjonującej końcówce okazali się lepsi od Stali Mielec. Wygrali 29:28.

Miłosz Marek
Miłosz Marek
Michał Drej Materiały prasowe / Energa MKS Kalisz / Na zdjęciu: Michał Drej
30 sekund przed końcem meczu w Kaliszu Stal miała piłkę i szansę na doprowadzenie do wyrównania. Mielczanie zagrali bardzo dobre zawody i byli blisko kolejnych punktów. Prosty błąd techniczny zabrał szansę gościom na doprowadzenie do remisu. MKS odzyskał piłkę i nie oddał jej już do końcowej syreny.

- Nie chcę ujmować nic zespołowi gospodarzy, ale to my oddaliśmy im dzisiaj mecz - powiedział po meczu Krzysztof Lipka wściekły na zachowanie swoich podopiecznych w końcówce. Długą drogę do Mielca spędzą na analizowaniu błędów.

Stal w pierwszej połowie prowadziła 6:2 w 17. minucie meczu. Lipka zatrzymywał gospodarzy raz za razem, a ci nie mieli pomysłu, jak sforsować dobrze ustawioną obronę. MKS wyszedł na boisko w bardzo eksperymentalnym ustawieniu. Na ławce pozostał Maciej Pilitowski, a Marek Szpera  nie wszedł na boisko nawet na jedną eakcję.

- Był w składzie meczowym. Chciał pomóc i miał wejść na boisko w ostateczności. Mówił, że najwyżej go zniosą - tłumaczy Paweł Rusek, trener MKS-u. Powodem absencji była wysoka gorączka rozgrywającego.

W piątkowym starciu udanie zastąpił go Piotr Adamczak, który był najlepszym strzelcem Energi razem z Michałem Drejem. Szkoleniowiec gospodarzy wyróżnił także Artema Padasinowa, który dał impuls do odrabiania strat w pierwszej części meczu. Po koszmarnym początku MKS szybko odrobił straty i jeszcze przed przerwą prowadził różnicą nawet czterech trafień.

Kaliszanie nie utrzymali koncentracji. Po zmianie stron zaliczkę aż sześciu bramek (21:15) stracili w ciągu dziesięciu minut. Stal wyprowadzała zabójcze kontry i nie myliła się w ataku pozycyjnym. Doprowadziła do końcówki, w której ekipy grały bramka za bramkę. Ostatnie słowo należało jednak do Macieja Pilitowskiego, którego odważne wejście zadecydowało o pierwszych punktach w sezonie dla Energi MKS-u.

PGNiG Superliga, 4. kolejka:

Energa MKS Kalisz - SPR Stal Mielec 29:28 (14:11)

Energa MKS: Adamczak Piotr 6, Drej 6, Pilitowski 5, Bałwas 3, Krycki 3, Kniazeu 2, Misiejuk 2, Adamczak Paweł 1, Grozdek 1, Bożek, Czerwiński, Kwiatkowski, Wojdak.
Karne: 2/3.
Kary: 16 min. (Kwiatkowski - 6 min., Misiejuk - 4 min., Wojdak, Kniazeu, Krycki - 2 min.)

Stal: Lipka, Wiśniewski - Kowalczyk 7, Rutkowski 4, Wilk 3, Krępa 3, Cuzić 2, Grzegorek 2, Krupa 2, Mochocki 2, Ćwięka 1, Sarajlić 1, Skuciński 1, Miedziński.
Karne: 4/5.
Kary: 10 min. (Krupa - 4 min., Grzegorek, Sarajlić, Miedziński - 2 min.)

Czerwona kartka: Zbigniew Kwiatkowski (Energa MKS, 52. min. - gradacja kar) Sędziowie: Korneliusz Habierski, Grzegorz Skrobak (Głogów) Widzów: 2 350 ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"
Czy Energa MKS Kalisz awansuje do czołowej ósemki PGNiG Superligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×