Przemsza Siewierz uległa w Będzinie Sarmacji 3-2 (1-0) w meczu rozpoczynającym VII kolejkę Haiz IV ligi. Pierwszą bramkę w meczu (25 min. Kowalczyk) zdobyli gospodarze spotkania. Siewierzanie dalej mieli kilka sytuacji pod bramką BKS-u, ale nie udało się zdobyć gola do przerwy. Po wznowieniu gry na 2-0 po zamieszaniu podwyższył Szal (54 min.), ale to był tylko impuls do dobrej gry naszej drużyny. Najpierw kontaktowego gola głową zdobył Burczyk (56 min.), a kilkadziesiąt sekund później było już 2-2 po golu Niesyto (57 min.)! Podopieczni trenerów Mosny/Oklejewskiego mogli nawet zdobyć trzeciego gola, ale zamiast tego w 88 minucie nasz zawodnik skierował piłkę do własnej bramki. Niestety wracamy do Siewierza z zerowym dorobkiem punktowym. Był to chyba najlepszy mecz Przemszy w tym sezonie, a na pewno druga połowa. Piłkarze pokazali charakter, ale szczęście było dziś po stronie gospodarzy. Była to już piąta porażka w tym sezonie.

Pierwszą groźniejsza sytuację mieli miejscowi, ale zawodnik BKS-u po wrzutce posłał piłkę wysoko nad naszą poprzeczką. Dalej częściej pod bramką rywala byli siewierzanie, ale nie przekładało się to na dobre sytuacje. W 25 min. „Sarmaci” przeprowadzili akcję prawą stroną. Tyszczak zamieszał naszymi obrońcami i wrzucił w pole karne. Tam już Kowlaczyk uderzył z pierwszej piłki i pokonał Tonię z kilkunastu metrów. W rewanżu, na uderzenie z dystansu zdecydował się Niesyto, a jego strzał z trudem na róg wybił golkiper BKS-u. W 30 min. Terbalyan uderzał w dobrej sytuacji, ale za słabo i wprost w bramkarza. W 39 minucie z lewej strony naszej szesnastki  uderzał zawodnik Sarmacji lecz jego strzał był sporo niecelny. Jeszcze pod koniec połowy „Biało-czerwono-zieloni” przeprowadzili składną akcję. Burczyk po wcześniejszej wrzutce w pole karne strącił głową futbolówkę w kierunku piątego metra, a tam Terbalyan uderzył z pierwszej, ale znowu za słabo i bramkarz gospodarzy zdołał wybić piłkę.

Druga połowa rozpoczęła się od śmielszych ataków BKS-u. Niestety w 54 minucie „dostaliśmy” drugą bramkę. Po dużym zamieszaniu w naszej szesnastce i kilku główkach, ostatni piłkę głową dotknął Szal i z bliska wpakował do siatki. Nasi zawodnicy ostro protestowali u arbitra głównego, sugerując pozycję spaloną strzelca gola, ale sędzia wskazał na środek. To chyba na tyle rozzłościło naszą jedenastkę, że od tej pory oglądaliśmy inną Przemszę. Dwie minuty dalej Budny idealnie dośrodkował z lewej strony wprost na głowę „Burego”, który wyskoczył najwyżej i skierował piłkę do siatki. Jeszcze dobrze będzinianie nie rozpoczęli ze środka, a siewierzanie parli prawą stroną pod pole karne BKS-u. Terbalyan płasko dośrodkował w szesnastkę, tam obrońcy minęli się z piłką, do której dopadł Maciek Niesyto i mocno, z ok. 11 metrów, z pierwszej piłki wpakował futbolówkę pod poprzeczkę! W Będzinie szok – prowadząca 2-0 Sarmacja w kilkadziesiąt sekund już tylko remisowała 2-2. Gracze LKS-u nie przestawali atakować – Ból, Niesyto czy waleczny dziś Burczyk dwoili się i troili na połowie gospodarzy. Bardzo dobrze funkcjonowały nasze skrzydła, całkowicie przejęliśmy inicjatywę na murawie, „Sarmaci” natomiast nieco schowani na własnej połowie jedynie czasami groźnie kontrowali. Ok. 63′ Burczyk z główki posłał piłkę nad bramką, a i szansę miał też Ból, ale z dystansu uderzył nad poprzeczką. W 80 minucie mieliśmy „piłkę meczową”. Niesyto schodząc z lewego skrzydła w szesnastkę miejscowych wystawił idealnie Bólowi, który niepilnowany z kilkunastu metrów nie trafił w światło bramki, a powinien (przestrzelił obok prawego słupka). Niestety zemściło się to na nas i na samym Marcinie. W 88 min. gracz Będzina dośrodkował z kornera w naszą „piątkę”, a tam futbolówka spadła na głowę Bóla, który pechowo i przypadkowo skierował ją do własnej bramki. Wynik meczu nie uległ już zmianie choć w doliczonym czasie uskrzydleni „Sarmaci” mogli zdobyć czwartą bramkę, bowiem w sporej przewadze liczebnej skontrowali nasz zespół – próba strzału zakończyła się jednak nad naszą poprzeczką. Nasz zespół powinien wywieźć z Będzina choć jeden punkt, a była nawet szansa na komplet „oczek”. Niestety pech w końcówce sprawił, że wracamy na tarczy. Szkoda straconej szansy bo dziś „Biało-czerwono-zieloni” zagrali na prawdę dobre spotkanie, głównie w drugiej połowie, a na pewno nie byliśmy dziś gorsi od gospodarzy. W drugiej połowie zobaczyliśmy Przemszę z poprzedniego sezonu. Walczymy dalej!

Przemsza: Tonia – Wolff (65′ Majchrowski), Świerczyński, Kapias, Tora, Ból, Setlak, Terbalyan (65′ Musepa), Niesyto, Budny, Burczyk.