Zmarnowane dogodne sytuacje. Skuteczność nadal bolączką Korony. Piast wygrywa 2:0
Korona Kielce nadal bez ligowego zwycięstwa na wyjeździe. Zespół ze stolicy województwa świętokrzyskiego przegrał w Gliwicach z Piastem 2:0. Bramki dla zespołu Dariusza Wdowczyka zdobyli Michal Papadopoulos oraz Sasa Zivec. Kibice Korony mogą być po starciu w Gliwicach rozczarowani, bo szczególnie pierwszą połowę goście zagrali bardzo dobrze i raz za razem marnowali dogodne okazje do zdobycia bramki.
Domowa porażka z Jagiellonią Białystok skłoniła trenera Gino Lettieriego do kilku zmian w składzie. W wyjściowej „jedenastce” swoje miejsce znaleźli Fabian Burdenski oraz Łukasz Kosakiewicz, którzy zastąpili Ivana Jukica oraz Marcina Cebulę.
Starcie z Piastem Korona Kielce zaczęła odważnie. Kielczanie od początku narzucili gospodarzom swój styl gry - rywali atakowali na ich połowie, co szybko przełożyło się na okazję do zdobycia bramki. Już w 40 sekundzie gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Kovacević, ale na posterunku był Jakub Szmatuła, który poradził sobie również z dobitką Bartosza Rymaniaka. Dosłownie kilka minut później z dystansu uderzał Fabian Burdenski, jednak bramkarz Piasta odbił strzał na rzut rożny.
Chwilę później na boisku zrobiło się dramatycznie. Po ostrym wejściu Kena Kallaste z poważną kontuzją boisko musiał opuścić pomocnik zespołu Dariusza Wdowczyka Martin Bukata. Pierwsza diagnoza była jednoznaczna: zawodnik najprawdopodobniej skręcił nogę. Sędzia nie dopatrzył się w zagraniu estońskiego defensora złocisto - krwistych przewinienia.
Z minuty na minutę inicjatywę próbował przejąc Piast, ale ofensywne zapędy gospodarzy skutecznie rozbijali defensorzy Korony. Atakujący „Piastunek” kilkakrotnie łapani byli na spalonym. Bramce gości zagrażali jedynie dośrodkowaniami z bocznych stref boiska.
Kielczanie imponowali skutecznymi stałymi fragmentami gry. Zagranie ze stojącej piłki Łukasza Kosakiewicza głową kończył Kovacević, ale i tym razem zabrakło skuteczności. Swoją okazję miał także w 23. minucie spotkania Maciej Górski, który wykorzystał niefrasobliwość Urosa Koruna i znalazł się w dogodnej pozycji. Wypożyczony z Jagiellonii Białystok napastnik nie był jednak w stanie zmieścić piłki w siatce.
Z upływem czasu Korona potrafiła wypracować sobie coraz większą przewagę. Gracze Piasta mieli problemy z wykreowaniem składnej akcji. Podopieczni Gino Lettieriego zamykali ich na własnej połowie, wielokrotnie wysoko przechwytując futbolówkę. Nieporadność w defensywnych szeregach rywali złocisto-krwiści mogli wykorzystać tuż przed przerwą. Na połowie przeciwnika piłkę przejął Górski, a następnie prostopadłym podaniem uruchomił Nabila Aanokura. Marokańczyk z francuskim paszportem doskonale zagrał wzdłuż bramki do Łukasza Kosakiewicza, którego nie zdołał wpić piłki do praktycznie pustej już bramki. Mimo przewagi Korony i oddanych jedenastu strzałów na bramkę Jakuba Szmatuły, w pierwszej połowie gole jednak nie padły.
Niestety, druga połowa meczy rozpoczęła się udanie dla Piasta. Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w 50. minucie. Po kapitalnym, penetrującym obronę Korony podaniu Patryka Dziczka sytuację sam na sam z Alomerovciem zmarnował Michal Papadopulos. Chwilę później groźnie z dystans uderzał Dziczek, ale po rykoszecie piłka wyszła na rzut rożny. To właśnie po tym stałym fragment gry gospodarze objęli prowadzenie. Dośrodkował Stojan Vranjes oraz błąd golkipera Koronuy na bramkę zamienił Papadopulos.
Tempo meczu znacznie wzrosło. Kibice oglądali efektowne akcje w wykonaniu obu stron. W 62. minucie Korona była bardzo blisko wyrównania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Aankour, jednak trafił w poprzeczkę. Dosłownie trzy minuty później, chwilę po tym jak zameldował się na boisku, swoją sytuację zmarnował Nika Kaczarawa. Gruzin dzięki świetnym warunkom fizycznym wygrał główkę z obrońcą Piasta, ale jego strzał okazał się niecelny.
W 67. minucie. Sasa Zivec jednym zwodem urwał się spod opieki Rymaniaka oraz Kovacevicia i plasowanym strzałem pokonał Zlatana Alomerovicia. W ten sposób podopieczni Dariusza Wdowczyka podwyższyli swoje prowadzenie. Z minuty na minutę gospodarze atakowali coraz odważniej. Próbkę swoich umiejętności pokazał wprowadzony w drugiej połowie Joel Valencia. Strzał Ekwadorczyka zdołał jednak obronić Alomerović.
W ostatnich minutach Korona próbował zdobyć chociaż bramkę kontaktową. Po przerwie jednak gościom nie wychodziło zbyt wiele. Słabą zmianę dał Nika Kaczarawa, który nie był ws tanie wygrać pojedynku z defensorami gości. Do końca spotkania obraz gry nie uległ zmianie i ostatecznie złocisto-krwiści ulegli w Gliwicach Piastowi 2:0.
Następny mecz Korona rozegra u siebie z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. To spotkanie odbędzie się w najbliższą sobotę o godz. 15:30.
Piast Gliwice – Korona Kielce 2:0 (0:0)
Bramki: Papadopulos (57’), Zivec (67’)
Korona: Alomerović - Rymaniak, Barry (60’ Cvijanović), Kovacević, Kallaste - Kosakiewicz, Żubrowski, Burdenski (55’ Jukić), Możdżeń, Aankour – Górski (63’ Kaczarawa)
Piast: Szmatuła – Konczkowski, Hebert, Korun, Rugasević – Dziczek, Pietrowski, Mak (46’ Valencia), Bukata (6’ Vranjes), Zivec – Papadopulos (85' Barisic)
Żółte kartki: Korun, Dziczek, Zivec, Vranjes– Możdżeń, Rymaniak, Kovacević, Kaczarawa
fot. Korona Kielce
Wasze komentarze
Ps.
Nie wykorzystane sytuacje się mszczą
W słowniku cywilizowanego człowieka brak jest słow mogacych opisac postawe naszego zespołu. Wykwintnej taktyce naszego trenera, zespól Piasta przedstawił taktyke "kupa mosci panowie" i udało sie.
Znowu fajansarskie błedy, przy całkowitym braku skutecznosci. Nie szukam teorii spiskowych , ale jak to jest możliwe,ze zespoły nie wygrywajace od kilku spotkan wygrywaja z Korona, a zawodnik nie strzelający przez rok z Korona zdobywa hattrick?. Dobrze , ze następnego meczu nie gramy z Lechią .
panie prezesie
panie trenerze....
Są granice kiedy każdy kibic nawet ten który zazwyczaj pisze
że Wierny po porażce, Dumny po wygranej, ma juz tego dość.
Co nam kibicom z tego że gramy super piłkę dla oka,
co z tego że Możdzeń z Żubrem postrzegani są za najlepszą drugą linie w ekstraklasie.
Panowie 6 kolejka 5 punktów, jak dobrze policzyłem z 15 100% sytuacji nie wykorzystanych od początku sezonu.
Linia defensywna gra poprostu katastrofalnie, nawet kiedy Rynar jest w życiowej formie. Ken gra słabo Kova przeciętnie a Barry popelnia błąd za błędem, może warto dać szanse Diaw.
Nie jestem wstanie zrozumieć, braku wizji gry ofensywnej.
Nad Górskim nie ma co się pastwić, jest słaby i już. Gruzin może i by był przydatny gdyby zespół potrafił dobrze centrować w momencie kiedy pojawia się na boisku. Gino pobudka... Prezesie
nawet pan musi to widzieć, pilna potrzeba zawodników z paszportami UE. Powrót po kontuzji Jacka, Michała, Radka nic nie zmieni.
Kolejna sprawa chcecie oddać Cebulę, ok rozumiem, ale w taki wypadku Fabian razem z nim. Patrzyłem bez uprzedzeń dziś na jego grę.... i można napisać tylko OMG... Pozwoliliście odejść młodemu Kotkowi, no słabszy od Fabiana na pewno nie był.
Szkoda wielka żeby kibice którzy wiernie chodzą na mecze od wielu lat, nawet wtedy kiedy młyn się obraził, byli stale na meczach, zaniechali tego. I to nie dlatego, że się obrazi zrazi czy coś... tylko dla lepszego samopoczucia, mniej nerwów i rozczarowań sobie oszczędzić.
Panowie jest 6 kolejka prosze i apeluję żeby nie było później walki do ostatniego meczu o utrzymanie....
MKS!!!!!
Co to za eksperymenty z tym Burdenskim, wolny i słaby technicznie, na jakiej niby pozycji on ma dać różnicę.
To jest jakaś chora sytuacja jak się chce zmienić napastnika za napastnika to trzeba zrobić roszady na 4 pozycjach, i gra obronna Korony się posypała. Jak kontraktowali to znali zasady.
Alomerowić słaby na przedpolu, Jukić chaotyczny i z tą techniką nic nie zwojował. Górskiemu już nic nie pomoże, Kaczarawa nawet nie daje symptomów panowania nad piłką.
Trzeba czekać na Kiełba i Abalo bo te wynalazki Zająca i Dżiniego to w większości z kontuzjami lub kontuzjogenni.
Podsumowując zagrali najsłabszy mecz i łatwo przegrali z ostatnią drużyną, bilans Dżino 3 porażki, 2 remisy i 1 zwycięstwo, na 18 pkt zdobyli 5, dół tabeli i zrobi się nerwowo.
Trener pracuje metodą prób i błędów, i dorobkiem moźe przebić Wilmana.
Bartoszek to miał przynajmniej szczęście.